Co jeszcze mogłam, to zrobiłam dla mojej córeczki.Poronienie.

Nie było lekko napisać ten artykuł. Ciężko dobrać słowa. Sprawdził się jednak czarny scenariusz lekarza, i straciłam tę ciążę. Bóg jeden wie, jak bardzo pragnęłam tego dziecka, jak bardzo całe życie marzyłam o córce, i jak bardzo boli serce matki po stracie dziecka. Nikomu nie życzę tego przeżyć. Dzięki mojej czytelniczce Anecie dowiedziałam się o pewnej firmie i zaczęłam szukać -dziękuję Ci za wsparcie i pomoc Anetka. Kobietki mam nadzieję, że moja wiedza zdobyta między czasie w tym kierunku akurat Wam się nie przyda. Jednak los jak widać bywa okrutny, a ja uznałam, że kobiety w podobnej sytuacji do mojej – mają prawo wiedzieć o takiej możliwości. To Wy same możecie  zdecydować jak postąpicie dalej w tej beznadziejnej sytuacji.

Opcje do wyboru ja miałam DWIE. Zutylizować moją wczesną 8-9 tyg. ciążę, lub wybrać drogę, którą ja postanowiłam pójść. Nie od razu się zdecydowałam na ten krok, cały tydzień biłam się z myślami, jednak ważne jest to, że mimo iż nie było to lekkie do przejścia, zakończy się moim zdaniem najlepiej. W szpitalu po 10 godzinach i 4 tabletkach poroniłam. Tak bardzo pragnęłam mieć to dziecko, że nawet nie chciałam go oddać. Jeszcze tydzień czasu nosiłam pod sercem moje dzieciątko, którego serce już nie biło. Miałam czas na pożegnanie i pogodzenie się w jakimś stopniu, z tym co się stało.

Każda kobieta, a większość pewnie nie wie, że ma prawo WYBORU- na każdym etapie utraty ciąży – wczesnej również. Można poznać płeć swojego dziecka nawet w pierwszych tygodniach jej trwania. Jest możliwość od razu to zrobić, lub szpitale (firmy współpracujące) przez rok czasu przechowują jeszcze materiał poronny zabezpieczony w kostce parafinowej. Wystarczy złożyć podanie o odbiór. Jeszcze przez 6 lat jest ponoć możliwość odczytać dane DNA z takiej kostki parafinowej.

Wykonałam tylko 1 telefon do prywatnej firmy- odebrała Pani Daria, przemiła i ciepła osoba. Wzbudziła moje zaufanie. Znalazłam go w google na stronie https://www.testdna.pl/kontakt/.

Firma ta od testów Dna, z mojego szpitala bezpośrednio odebrała zabezpieczone próbki do badań genetycznych  tzw „Materiał poronny ” Szpital pomógł i na moja prośbę wszystkim się zajął, przygotował, opisał oraz odłożył do chłodni. Słoiczek zalany solą fizjologiczną i opisany nazwiskiem matki.

Jeżeli dojdzie do poronienia w domu, wystarczy pojemnik sterylny taki jak w aptece na mocz zalać solą fizjologiczną zakleić taśmą i odłożyć w chłodne miejsce. Kurier specjalnie wyznaczony przez tę firmę przyjeżdża i zabiera. Trzeba wypełnić jeszcze papiery, które przyszły na maila i dołączyć kartę ciąży lub jakikolwiek dowód, że ciąża była. Ja nie miałam karty ciąży, więc dałam wypis ze szpitala- dosłałam im na maila po kilku dniach.

Z pomocą badań DNA, można poznać płeć, oraz przyczynę poronienia. 400 zł kosztuje poznanie płci i kolejne 400 przyczyna. W ciągu 5-7 dni wynik przychodzi pocztą do domu. Dodatkowo poprosiłam, by po badaniu firma odesłała kurierem do zakładu pogrzebowego mój „Skarb” by w moim mieście rodzinnym w ustalonym dniu spotkać się na cmentarzu, gdzie w małej urence złożymy do grobu mego taty, moje Dzieciątko. 2-gą część materiału poronnego po napisaniu podania odebrałam ze szpitala w postaci kostki parafinowej i dołączylam do tego materiału z DNA. Mała skromna uroczystość, tylko rodzice, babcie, oraz ksiądz. A ja będę miała do końca życia miejsce, gdzie zapalę znicz i postawię upamiętniającą tabliczkę z imieniem i nazwiskiem mojego dziecka. Nadam imię i wygraweruje w sercu wiersz, oraz dokleję do pomnika taty na pamiątkę. Wiem, że mój tata nie miałby nic przeciwko, kochał dzieci, choć wnuków nigdy nie poznał. Zmarł mając 44 lata

Ja przed paroma minutami poznałam płeć mojego dziecka… To córeczka.

Na tą chwilę powiem Wam, że ból który wrócił wraz z tą wiedzą, jest jeszcze bardziej bolesny niż samo poronienie, nie można go sobie nawet wyobrazić. Więc jeśli któraś z Was drogie kobiety zdecyduje się poznać płeć maleństwa- musicie wiedzieć, że to zaboli, a na ten ból lekarstwa już nie ma.

IN

Kolejny krok, gdy miałam dokument o płci, to szpital i wydanie dokumentu o urodzeniu dziecka martwego. Nie potrzebowałam lekarza. Pielęgniarka nie robiła problemów, od reki wystawiła dokument. Trzeba mieć przy sobie dowód i oznaczoną płeć. To warunek.

doku1

Następnie urząd stanu cywilnego. Za darmo mi wydali ten dokument. Tylko dowód trzeba mieć przy sobie. 10 minut.

20180530_221708

1.06. Dzien dziecka. Data podwaja mój ból. Odebrałam z laboratorium w moim mieście po napisaniu podania kosteczki parafinowe z materiałem poronnym.To kilka sztuk w kopercie, u mnie 4 wyszly zalane parafiną. Położę je do urny wraz z tym co odeslała firma z badań dna. Na foto nowe puste…

20180601_111634

02.06.18. Jadę na grób mego taty gdzie złożę mój Skarb.

20180602_115457

Mój kamień już wybrany i serduszko wycięte

20180605_100814

Napis zrobiony

20180626_204651

Nie trzeba było nawet rozbierać pomnika… z boku mała dziurka

20180605_203118

Tu gotowe serduszko już zamontowane

goy

Po poronieniu są 4 możliwości do wyboru. 1. Zrobić własny grób na cmentarzu, 2.dochować urenkę do grobu już istniejącego (za zgodą najbliższej rodziny-żona, dzieci, rodzeństwo), 3. skorzystać z możliwości nagrobka wspólnego dzieci poronnych ( za darmo 2 razy w roku są we wspólnej mogile chowane w dużych miastach) lub nie robić nic. Każdej kobiecie po poronieniu należy się zwolnienie ok 60 dni, oraz zasiłek pogrzebowy 4000 zł,  jeżeli zdecyduje się na pierwsze dwa punkty.

Jeśli jakaś kobieta będzie miała jakiekolwiek pytania lub wątpliwości, proszę kontaktować się z firmą telefonicznie pod numerem z którego ja sama skorzystałam 575 800 484. Mi bardzo pomogli. Ja co wiem też chętnie odpowiem.

 

Między czasie wynikła pewna sytuacja w mojej parafii. Ksiądz proboszcz zakupił nową figurę Matki Bożej do kościoła, a tę starą zniszczoną i popękaną chciał pobić. Nie mogliśmy znieść takiego zakończenia. Na własnym podwórku zapragnęliśmy z mężem postawić tę dużą figurkę Matki Bożej Fatimskiej i zrobić małą grotę. Może jakiś skalniaczek z kwiatami, a może będzie cała oszklona. Aktualnie trwały prace przygotowawcze. Matka Boża jest już odnowiona, trzeba było zagipsować pęknięcia i dziury i znów została pięknie odmalowana.Gotowe

Przed i po.

IMG_2018-10-18_21-33-28

Taką bym chciała grote, jak u naszego przyjaciela, ale miejca nie mamy tyle.

bozia 1

Ostatecznie u nas jest po roku tak:)

received_472063750220382

received_3144168235621303

NA ZAWSZE W MYM SERCU. Moja upragoniona córeczka. Moja Emilka…Nasze ostatnie wspólne zdjęcie, choć czułam, że jest coś źle…

ji

Czas mija, dzień za dniem. A ja różnie się czuje. Czasem mijam kobiety z dziećmi nic mnie nie rusza, a czasem widzę reklamę z wózkiem w TV i dostaje ataku płaczu. Nie ma dnia bym nie myslala…Moj organizm już nie odczuwa ciąży wydaje mi się, że tu doszłam do siebie całkowicie. Nie usypiam już w dzień, nie ziewam non stop, nic już mnie nie boli. A psychika…no cóż…jakoś trzeba żyć…jak ma się dla kogo. Ja na szczęście mam…

 

Czasem wracam do tego wpisu, minęło kilka tygodni…miesięcy. Jeśli mnie czytasz wiedz, że po każdej burzy zawsze wychodzi słońce, jestem tego żywym przykładem. Nie poddawaj się walcz! Jak ja! To moje późniejsze losy

20190128_142054received_365947707717462

28 Comments

  1. Angelika 28 maja 2018 o 15:30

    Nie wiem co mam napisac. Scisnelo mnie za gardlo i lza sie polala. Nie wyobrazam sobie co mozesz czuc, chyba nikt tego nie wie do poki sam nie doswiadczy. Zycie jest niesprawiedliwe.. Pozostaje mi napisac ze masz wspanialych synow i meza i dla nich musisz sie trzymac i nie zalamywac

    Odpowiedz
  2. Klementynka 28 maja 2018 o 18:59

    Iza dużo zdrówka życzę i pamiętaj że teraz małego Aniołka o imieniu Emilka,która czuwa nad Waszą rodziną.Trzymaj się!!!

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 28 maja 2018 o 19:44

      Dziękuję Kochana…Pozdrawiam cieplutko

      Odpowiedz
  3. e75s 28 maja 2018 o 19:59

    Współczuję- banalne, trzymaj się- bez sensu , Bóg tak chciał – bolesne. Może milczenie???

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 28 maja 2018 o 20:36

      Idealnie podsumowanie…Dziękuję ze jestes

      Odpowiedz
  4. Aga 1 czerwca 2018 o 08:45

    Iza, wierzę, że kiedyś spotkasz Emilkę. Ona już jest w Niebie. Niewinna, szczęśliwa Istotka, która nigdy nie zaznała zła.

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 1 czerwca 2018 o 09:00

      Daj Boże.. łatwiej mi, jako człowiekowi wierzacemu myśleć że ona tam jest i na mnie czeka.

      Odpowiedz
  5. M 2 czerwca 2018 o 21:54

    Pani Izo,

    Trafiłam do Pani przypadkowo rozpoczynając dietę w natur house, gdy zaczęłam szukać inspiracji, wzorów do naśladowania i wsparcia. Zaglądam do Pani często i z przyjemnością czytam Pani wpisy, które motywują jak mało gdy w realnym świecie. Pani zdjęcia, Pani wpisy dały mi niesamowitego kopa do walki.

    Zauważyłam nawet, że korzystamy z tego samego gabinetu w Szczecinie :), ale nie do tego zmierzam..
    Ogromnie trzymam za Panią kciuki ! nie ma słów, które w jakikolwiek sposób mogłyby wesprzeć, ukoić ból, ale życzę Pani tego by odnalazła Pani wewnętrzny spokój, by pojawił się uśmiech na Pani twarzy, a każdy kolejny dzień przynosił jak najwięcej szczęścia.

    Za powrót do tych lepszych nawyków żywieniowych również trzymam kciuki 🙂

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 3 czerwca 2018 o 07:59

      Kiedy czytam takie komentarze jak TEN od Pani naprawdę czuje się szczęśliwa z faktu że podjęłam decyzję o napisaniu danego wpisu i prowadzeniu bloga…to niesamowite że może mijamy się nawet w drzwiach tego gabinetu. Mam nadzieje ze wytrwa Pani do końca podjętej decyzji o odchudzaniu,bo warto! Najpiękniejsza nagroda to efekt końcowy. Wtedy człowiek wie że warte to było wszelkich wyrzeczeń. Ja teraz się naprawdę staram. Raz jest lepiej raz gorzej ale widzę że jak tylko się człowiek przyłożył natychmiast są efekty. Każda moja wizyta to nowa nadzieja, byle by sie nie poddać!

      Odpowiedz
  6. M 2 czerwca 2018 o 22:08

    Oczywiście w poprzednim komentarzu miało być, że Pani wpisy motywują jak mało kto w życiu realnym.
    Niestety mało kto rozumie człowieka na diecie.

    Odpowiedz
  7. M 3 czerwca 2018 o 17:24

    Dziękuję za miłe słowa 🙂 w zasadzie jestem już prawie na mecie tzn. 6 tydzień stabilizacji i potwierdzę warto, bardzo. A Pani niech walczy, a ja będę po cichu zaglądać, trzymać kciuki i czasem motywować :).

    Ogrom uśmiechu i pozytywnych myśli przesyłam 🙂

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 3 czerwca 2018 o 20:54

      Koniecznie motywacja mi się przyda!!! I gratuluję!!!

      Odpowiedz
  8. Justyna 10 czerwca 2018 o 23:41

    Boże Iza, kochana, nawet nie wiem co napisac, tak mi przykro??

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 10 czerwca 2018 o 23:58

      Dziękuję że jesteś

      Odpowiedz
  9. Ola 25 lipca 2018 o 09:37

    Iza, wróciłam do naszego poprzedniego wątku. Przeczytałam go jeszcze raz i trafiłam na ten. Przeczytałam go z gęsią skórką i łzami w oczach. Ja także cały czas myślę, każdego dnia jest myśl „poroniłam”. Wtedy zobaczę kobietę w ciąży i myślę „ciekawe jak bym teraz wyglądała, jak duży brzuch bym już miała”. To mogłam być ja i Ty ale niestety nie było nam to dane.
    Ja cały czas walczę o mojego bobaska, wymarzonego. I to prawda, że nikt nie jest w stanie pojąć co czuje kobieta, która straciła swoj ukochane maleństwo. Spotkałam się z komentarzami typu „nie przejmuj się, będzie drugie” i nie wiadomo co na takie słowa odpowiedzieć.
    Trzymam za Ciebie mocno kciuki i wiem, że jeszcze będzie nam dane przytulać nasze zdrowe, piękne dzieci. :*

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 25 lipca 2018 o 10:15

      Jestem pewna że jeszcze nas spotka wielkie szczęście:* Trzymaj się Kochana i wspólnie czekamy na nasz CUD :*

      Odpowiedz
  10. ewelinka 6 września 2018 o 14:34

    Iza współczuję, dopiero dziś weszłam na Twojego bloga,
    poprostu się poryczałam

    trzymaj się Kochana i bądz silna dla Swoich chłopaków
    bużka

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 6 września 2018 o 19:12

      Witaj Kochana…dziękuję że tu zaglądasz. Nie martw się, już że mną lepiej- po burzy zawsze wychodzi słonko.

      Odpowiedz
  11. Ania 17 października 2018 o 11:54

    Współczuję bardzo.. nasza Olga też była zagrożona i od połowy ciąży właściwie leżałam. Na szczęście 3wizyty w szpitalu pomogły i teraz cieszymy się naszym cudem. Trzymam kkciuki,żeby ból stał się łatwiejszy do życia z nim. Pomodle się dziś za Waszego aniołka.

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 17 października 2018 o 18:33

      Czas faktycznie podają rany…Dziękuję za wsparcie.

      Odpowiedz
  12. Krystyna 8 listopada 2018 o 14:41

    Przytulam mocno.

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 8 listopada 2018 o 15:13

      Dziekuje Krysiu…Mocno to przeżyłam, ale nie martw się…Dziś dowiedziałam się że za 5 miesięcy urodze córeczkę. Znow jestem w ciąży!!! Nie można się poddawać w dążeniu do marzeń… nie da się zastąpić, ale trzeba żyć dalej.

      Odpowiedz
  13. Krystyna 8 listopada 2018 o 15:42

    Gratuluję i życzę szczęśliwego rozwiązania. Zajrzę w odpowiednim czasie pogratulować córci przyjścia na ten najlepszy ze światów 🙂

    Odpowiedz
  14. Agata40 22 stycznia 2019 o 15:51

    Nie zawsze niestety po burzy wychodzi słońce. Czasem jest tak, że ktoś traci możliwość zajścia w następną ciążę, na skutek powikłań po pierwszej. Tak było u mnie 🙁 . Z dzieckiem wcześniakiem ledwo przeżyliśmy, stan przedrzucawkowy bardzo ciężki. Nigdy na nic nie chorowałam, miałam 32 lata zachodząc w upragnioną ciążę 7 lat po ślubie (wcześniej zupełnie nie mieliśmy warunków). Syn zostanie jedynakiem, ja już 8 lat opłakuję tę sytuację. Nie wyobrażałam sobie mieć tylko 1 dziecko 🙁

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 22 stycznia 2019 o 15:58

      Przykro mi 🙁 Bogu dzięki masz już syna.Strasznie przykre że musiałaś przez to przejść.

      Odpowiedz
  15. Ola Mazur 25 lutego 2019 o 22:08

    Straciłam córeczkę w wieku 38t 5dni. 3.10.2013 bol nigdy nie przeminie. Porod naturalny, do wskazań cc nie było to możliwe. Parodia polskich szpitali. Przeżyłam koszmar . Po tym.porodzie urodziłam 2ke.zdrowych dzieci. Jestem mamą 4ki dzieci i jestem z nich dumna!!!!przez życie przechodzimy pędem i zawsze myślimy mnie to nie dotyczy!nadchodzi taki dzień ze boli tak mocno że nie chce się żyć. Jedyne co może nas uleczyć to czas nic więcej tylko czas……a nasze Aniołki na zawsze w naszych sercach będą z nami!!!!

    Odpowiedz
    1. izulek - Autor 25 lutego 2019 o 22:41

      Współczuję…nawet nie mogę o tym myslec bo się boję…nawet nie dotrwaklam jeszcze do tego etapu. Mam teraz 31 tydzień…przytulam mocno

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *